Aleksander Wierietielny
Aleksander Wierietielny
Nie wiem, czy przez Budnego przemawia zazdrość, czy coś innego, ale porównywanie dzisiejszych płac do tych z lat siedemdziesiątych XX wieku, to idiotyzm.
Aleksander Wierietielny
Ha ha ha.Czasami dobrzy trenerzy odchodząc pozostawiają po sobie wyszkolonych asystentów (Beenhakker - Nawałka), ale nie uznałbym tego ich obowiązkiem
Czasami ludzie mają okazję współpracować z innymi ludźmi.
Nawałka był w sztabie Leo przez rok za Dziekanowskiego. Zajmował się ustawianiem pachołków na treningu. Nie ma mowy o jakimkolwiek wyszkoleniu, jakiejkolwiek synergii czy efekcie Leo w przypadku kariery trenerskiej Adama Nawałki.
Nad bredniami Budnego naprawdę warto spuścić zasłonę milczenia. Z drugiej strony sądzę , że akurat Wierietielny jednego dobrego trenera wyszkolił, tylko ten nadal jest czynnym zawodnikiem, przerastającym innych poziomem o lata świetlne.
L__=Lukash
Aleksander Wierietielny
A Mourinho zaczynał przygodę z wielkim trenowaniem jako tłumacz Robsona. Czasem, zwłaszcza jak mamy talent, wystarczy podpatrywać fachowców. Nie wiem czy Leo tłumaczył coś Nawałce i ile on wyniósł z tej asystentury. Pamięta tylko ustawiane pachołki, czy coś zdobył? To pewnie tylko on sam mógłby nam rozstrzygnąć. Przypomniała mi się tu pewna historyjka. Zapytano kiedyś Wincentego Witosa co robił w parlamencie galicyjskim. Odpowiedział: "Robić to tam prawie nic nie robiłem, ale com się nauczył, to się nauczyłem" (czy jakoś podobnie). Dlatego uważam Twój osąd za zbyt kategoryczny.L__ pisze:QR_BBPOST
Ha ha ha.
Czasami ludzie mają okazję współpracować z innymi ludźmi.
Nawałka był w sztabie Leo przez rok za Dziekanowskiego. Zajmował się ustawianiem pachołków na treningu. Nie ma mowy o jakimkolwiek wyszkoleniu, jakiejkolwiek synergii czy efekcie Leo w przypadku kariery trenerskiej Adama Nawałki.
Kowalczyk posiada pewnie niebotyczną wiedzę o treningu narciarskim, ale czy byłaby dobrym trenerem? Wiedza to jedno, ale potrzebne i inne cechy. To mogłaby zweryfikować tylko jej praca w tym fachu.L__ pisze:QR_BBPOST Nad bredniami Budnego naprawdę warto spuścić zasłonę milczenia. Z drugiej strony sądzę , że akurat Wierietielny jednego dobrego trenera wyszkolił, tylko ten nadal jest czynnym zawodnikiem, przerastającym innych poziomem o lata świetlne.
Zgoda, że Budny poruszył kilka hm... delikatnie mówiąc wątpliwych treści. Ale wszystkiego bredniami bym nie nazwał. Chociaż pewnie przemawiają przez niego jakieś osobiste animozje.
I zgoda z runfixe, że Wierietielny nie miał obowiązku żadnego trenera wychowywać. Ale szkoda, że wybitni trenerzy biegania jakoś nam się nie objawiają (może tu Budny ma rację) i również szkoda, że wraz z końcem startów Justyny skończy się trenerska przygoda Wierietielnego z naszym sportem. Stąd liczę, że jeszcze u nas ktoś będzie chciał korzystać z jego doświadczeń.
Aleksander Wierietielny
Ja, akurat, nie byłem zwolennikiem Beenhakkera i nie rozumiałem tego rozpływania się nad jego umiejętnościami. Zawsze miałem w pamięci, że prowadzone przez niego drużyny rozegrały 10 meczów w finałach MŚ i ME bez jednego choćby zwycięstwa. To absolutny, negatywny rekord świata.Kuburgha pisze: Nie wiem czy Leo tłumaczył coś Nawałce i ile on wyniósł z tej asystentury.
Aleksander Wierietielny
Ja też nie jestem jakimś wielkim fanem Beenhakkera. Jednak na tle naszej piłkarskiej myśli szkoleniowej to chyba gość, od którego czegoś można było się nauczyć. Zresztą wydaje się, że fakt posiadania trenera związanego kiedyś z dobrymi drużynami sama w sobie mogła korzystnie działać na piłkarzy i ich wiarę w jego umiejętności i siebie samych. Ale nie o umiejętności Leo mi chodziło, tylko możliwości podglądania czyjejś pracy. I daleko już odeszliśmy od Wieretielnego 

-
- Posty: 7468
- Rejestracja: 12 sty 2017, 21:04
Re: Aleksander Wierietielny
Mamy osobny wątek więc przeniosę.barnaba pisze: ↑10 lip 2019, 23:05Mam nadzieję, że to porównanie nie będzie do końca prawdziwe.Krolowa Sniegu pisze: ↑10 lip 2019, 19:33
Też tak myślę. Kryk sam siebie porównał kiedyś zresztą do Wieretelnego.
Wierietielny to wybitny trener, ale:
1. Charakter ma trudny. Pokłócił się ze sporą częścią zawodników i działaczy, a nawet dziennikarzy. Dobrze, że w PZN trafił na Tajnera, który generalnie obrażalski nie jest, talent potrafi docenić, a sukcesy tym bardziej.
Dość powiedzieć, że wiele lat po odejściu Wierietielnego ze związku biatlonowego, określano go tam różnymi barwnymi metaforami.
2. Styl treningu preferowany przez Wierietielnego bazuje na treningu siłowym i dużych obciążeniach. To dawało efekty, ale skutkiem ubocznym było przedwczesne zakończenie kariery przez Justynę Kowalczyk. 35-letni biegacz narciarski jest w sile wieku. Stan zdrowia Justyny nie był dla nikogo tajemnicą.
To świetny styl, ale dla ZSRR i Norwegii, gdzie talenty pojawiały się/ pojawiają często- i po wyeksploatowaniu jednego wiadomo, że zaraz znajdzie się następny.
AW wyleciał ze związku z biathlonowego głównie z powodu "braku wyników, kiedy z IO nie przywiózł medalu. Po latach jednak sam Sikora twierdził, że to dzięki podstawą jakie zbudował w nim AW później również odnosił sukcesy, że zbudowanie skutecznej bazy u młodego wytrzymałościowca jest jedyną receptą.
Styl preferowany przez AW stosuje nadal praktycznie cały świat, a on nigdy Kowalczyk nie zajeżdżał. Sama mówiła, choćby w swoich biografiach, że długo trzymał ją pod kloszem i nie pozwalała na takie obciążenia jakie miały jej koleżanki z Rosji. Ona pierwsze 30 km na zawodach przebiegła dopiero jako 22 latka.
Zresztą sama pisała, że efekt wyniszczenia ciała to w głównej mierze efekt startowania z kontuzjami. Tego AW nigdy nie popierał, nie zachęcał, ale dawał jej wybór. To była jej świadoma decyzja. Kolano zniszczyła sobie startując dalej zamiast poddając się operacji. Mimo problemu ze stopą biegła przecież dalej w Soczi. To są niestety efekty. Dodatkowo Justyna (poza Marit) jako jedyna tak długo pozostawała na szczycie i tak regularnie sięgała po medale. Nigdy nie odpuszczali ani nie mieli lżejszych sezonów.
Poza tym u Kowalczyk również i psychika miała duży wpływ oraz własne przeciążenia. Ona przecież do czego się przyznała trenowała po nieudanym w jej ocenie sezonie 2014/2015 zbyt mocno i dużo więcej niż chciał tego trener. Tylko taki styl w Polsce dawał jakiekolwiek efekty. Podobnie pracował choćby Mirosław Petrasek, który miał duże sukcesy i który sam przyznawał, że wzorował się na AW.
Zresztą jeden z profesorów sportu mądrze powiedział, że tak naprawdę w sportach wytrzymałościowych od wielu lat trening jest taki sam w 90%. Zmieniają się drobne detale, a reszta to zwykłe gadanie głupot albo szukanie nielegalnych półśrodków. Justyna zawsze mówiła, że AW racjonalizował jej zapędy, bo ona chciała więcej i mocniej trenować i ukrywała np. jako młoda dziewczyna krwawienie z nosa, żeby tylko nie wyszła, że jest przemęczona.
Dodam, że zajeżdżać to chciałby Budny o co zresztą oskarżał go AW, który twierdził, że ten neguje jego metody jako za lekkie. Tyle, że Budny własną żonę podczas treningu doprowadził do wycieńczenia, które skończyło się szpitalem
Sprawdź, kto został kajakowym mistrzem naszego forum 

Re: Aleksander Wierietielny
To akurat był pretekst, żeby się go pozbyć. Wyniki kadry męskiej były akurat całkiem przyzwoite, były szanse rozwoju na przyszłość. No ale trener niejednemu zalazł za skórę.Krolowa Sniegu pisze: ↑10 lip 2019, 23:28
AW wyleciał ze związku z biathlonowego głównie z powodu "braku wyników, kiedy z IO nie przywiózł medalu. Po latach jednak sam Sikora twierdził, że to dzięki podstawą jakie zbudował w nim AW później również odnosił sukcesy, że zbudowanie skutecznej bazy u młodego wytrzymałościowca jest jedyną receptą.
No tak, mniejsze niż koleżanki z Rosji.Krolowa Sniegu pisze: ↑10 lip 2019, 23:28Styl preferowany przez AW stosuje nadal praktycznie cały świat, a on nigdy Kowalczyk nie zajeżdżał. Sama mówiła, choćby w swoich biografiach, że długo trzymał ją pod kloszem i nie pozwalała na takie obciążenia jakie miały jej koleżanki z Rosji. Ona pierwsze 30 km na zawodach przebiegła dopiero jako 22 latka.
Na ogromnych obciążeniach treningowych bazowała rosyjska szkoła treningu. Tylko, że ZSRR, a później Rosja po prostu miały z czego wybierać. Na miejsce jednej zajechanej zawodniczki szybko znajdowała się taka, która obciążenia wytrzymywała.
Zresztą to nie sztuka dać duże obciążenia treningowe, sztuka to dobrać je tak, żeby zawodnika nie przetrenować i żeby unikał on kontuzji. Duża sztuka- żeby startował na wysokim poziomie do 35 roku życia.
Był to błąd. Rolą trenera jest prowadzić zawodnika tak, żeby nie zrobił sobie krzywdy.Krolowa Sniegu pisze: ↑10 lip 2019, 23:28Zresztą sama pisała, że efekt wyniszczenia ciała to w głównej mierze efekt startowania z kontuzjami. Tego AW nigdy nie popierał, nie zachęcał, ale dawał jej wybór. To była jej świadoma decyzja. Kolano zniszczyła sobie startując dalej zamiast poddając się operacji.
Oczywiście czasem mimo kontuzji startować trzeba- ale są to w zasadzie 2 imprezy- Igrzyska i czasem też MŚ.
Soczi to już niestety był schyłek kariery Justyny. Jej ostatni wielki bieg.
Zło, jeśli chodzi o jej zdrowie, stało się wcześniej.
Tu faktycznie są dwie szkoły. Jedna mówi, żeby sezon poolimpijski zrobić luźniejszy. Druga- że po takim sezonie bardzo trudno może być wrócić do wysokiej formy.Krolowa Sniegu pisze: ↑10 lip 2019, 23:28Dodatkowo Justyna (poza Marit) jako jedyna tak długo pozostawała na szczycie i tak regularnie sięgała po medale. Nigdy nie odpuszczali ani nie mieli lżejszych sezonów.
To niestety jest w PL powszechny błąd trenerów- pojawiają się wyniki, więc zwiększamy obciążenia treningowe. Efektem przemęczenie i kontuzje. Tak niestety skończyło się np. u Urbasia w lekkoatletyce, a w kajakarstwie u Siemionowskiego.Krolowa Sniegu pisze: ↑10 lip 2019, 23:28Poza tym u Kowalczyk również i psychika miała duży wpływ oraz własne przeciążenia. Ona przecież do czego się przyznała trenowała po nieudanym w jej ocenie sezonie 2014/2015 zbyt mocno i dużo więcej niż chciał tego trener. Tylko taki styl w Polsce dawał jakiekolwiek efekty. Podobnie pracował choćby Mirosław Petrasek, który miał duże sukcesy i który sam przyznawał, że wzorował się na AW.
I to właśnie jest błąd. W pewnym momencie trzeba odpuścić. Jeśli nie chce tego zawodnik, musi interweniować trener. To 10% treningu bywa decydujące.Krolowa Sniegu pisze: ↑10 lip 2019, 23:28Zresztą jeden z profesorów sportu mądrze powiedział, że tak naprawdę w sportach wytrzymałościowych od wielu lat trening jest taki sam w 90%. Zmieniają się drobne detale, a reszta to zwykłe gadanie głupot albo szukanie nielegalnych półśrodków. Justyna zawsze mówiła, że AW racjonalizował jej zapędy, bo ona chciała więcej i mocniej trenować i ukrywała np. jako młoda dziewczyna krwawienie z nosa, żeby tylko nie wyszła, że jest przemęczona.
Justyna mogła spokojnie wygrywać do 35-37 r życia- jest w biegach i w biatlonie sporo przykładów, że to możliwe. A tak Soczi było jej ostatnim dobrym występem.
Zresztą Justyna nawet w najwyższej formie biegała źle technicznie, bardzo siłowo, krótkim ślizgiem. Szkoda, że tego nie udało się poprawić.
Budny... Cóż jego ostatni sukces to 1978r., a Łuszczek też karierę skończył przedwcześnie, co smutniejsze, jako praktycznie inwalida.Krolowa Sniegu pisze: ↑10 lip 2019, 23:28Dodam, że zajeżdżać to chciałby Budny o co zresztą oskarżał go AW, który twierdził, że ten neguje jego metody jako za lekkie. Tyle, że Budny własną żonę podczas treningu doprowadził do wycieńczenia, które skończyło się szpitalem
-
- Posty: 7468
- Rejestracja: 12 sty 2017, 21:04
Re: Aleksander Wierietielny
Zalazł oczywiście działaczom. Taki kraj niestety.
Nie ma biegacza albo biegaczki który bez dużych obciążeń do czegoś doszedł. Każdy się katuje jak jeden mąż. Norwegowie też. A że są zawodnicy, którzy dużej to wytrzymają? To już inna bajka. Zresztą u Kowalczyk to nie tyle siadło ciało, co też głowa.
To już jest absurd. W sporcie wytrzymałościowym każdy w jakiś sposób rujnuje sobie zdrowie. Tego się nie da przeskoczyć. A ona jako dorosła kobieta decydowała sama, czy mimo kontuzji w 2012 kontynuuje sezon czy nie. To była jej decyzja.
Przesada z tym schyłkiem, rok później była indywidualnie 4 na MŚ w sprincie i sama mówiła, że "wróciła". Tylko po sezonie były liczne problemy. Wystarczy poczytać - chociażby pogryzienie przez dzikiego psa na Białorusi i pobyt w szpitalu.
Tylko to nie on zwiększył obciążenia, tylko ona robiła to sama. Mówiła, że często w tajemnicy wieczorem sobie dokładała. Jej błąd motywowany wielką chęcią powrotu na szczyt.
To jest skrajnie głupi argument. Raz, że siadła głowa, na co AW nie miał wpływu, dwa że zapłaciła za wcześniejsze decyzje. AW dawał jej wybór. A trzy nie ma, poza Bjoergen zawodniczki, która przez tyle imprez byłaby w stanie sięgać po medale. Ona była przez wiele lat na szczycie. W biegach w LA też wielu jest na szczycie zdecydowanie dłużej niż Usain Bolt. I to ma być argument, że Jamajczyk był źle prowadzony? On po prostu na wysoki poziom wszedł zdecydowanie szybciej.
Klasykiem biegała najlepiej na świecie. A łyżwą była bardzo skuteczna, wtedy kiedy miała być. Technika wynikała też z kwestii zdrowotnych.
Zresztą bardzo dobrze napisał Chruścicki, że w Libercu już po sukcesach jeden z dziennikarzy zapytał AW "kiedy nauczy Polkę ładnie biegać" i gdyby nie kolega to Chruścicki dałby młodemu w twarz.
Jak 99% sportowców. Nie ma wytrzymałościowego sportu bez uszczerbku dla ciała. Kryka podajemy jako wzór ale np. Aneta Konieczna ma przerośniętą komorę serca przez sport. Kołecki też mówił, że ma problemy. To normalne i naturalne. Nie przeskoczysz tego.
Sprawdź, kto został kajakowym mistrzem naszego forum 

Re: Aleksander Wierietielny
No właśnie. Zespół depresyjny. Czy ciężki monotonny trening się do tego nie przysłużył?Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 12:25Nie ma biegacza albo biegaczki który bez dużych obciążeń do czegoś doszedł. Każdy się katuje jak jeden mąż. Norwegowie też. A że są zawodnicy, którzy dużej to wytrzymają? To już inna bajka. Zresztą u Kowalczyk to nie tyle siadło ciało, co też głowa.
Moim zdaniem tak.
Obciążenia w sporcie wyczynowym są zawsze duże. Problem w tym, że łatwo przedobrzyć.
No nie. W takiej sytuacji to trener powinien zawodnikiem potrząsnąć. Choćby dlatego, że to trener wie lepiej jakie są konsekwencje niewyleczonej kontuzji. Zawodnik, zwłaszcza młody, czuje się niezniszczalny.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 12:25To już jest absurd. W sporcie wytrzymałościowym każdy w jakiś sposób rujnuje sobie zdrowie. Tego się nie da przeskoczyć. A ona jako dorosła kobieta decydowała sama, czy mimo kontuzji w 2012 kontynuuje sezon czy nie. To była jej decyzja.
4 miejsce w MŚ w sprincie... Dla dziewczyny która u szczytu formy wygrywała jak chciała i co chciała... Bądźmy poważni.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 12:25Przesada z tym schyłkiem, rok później była indywidualnie 4 na MŚ w sprincie i sama mówiła, że "wróciła". Tylko po sezonie były liczne problemy. Wystarczy poczytać - chociażby pogryzienie przez dzikiego psa na Białorusi i pobyt w szpitalu.
Powtarzam. To trener jest fachowcem, nie zawodnik. To trener ma wiedzę o fizjologii wysiłku, biomechanice, nie zawodnik. To trener wie, jaki jest skutek przetrenowania, nie zawodnik.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 12:25Tylko to nie on zwiększył obciążenia, tylko ona robiła to sama. Mówiła, że często w tajemnicy wieczorem sobie dokładała. Jej błąd motywowany wielką chęcią powrotu na szczyt.
Justyna miała co najmniej taki sam talent jak Bjoergen.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 12:25To jest skrajnie głupi argument. Raz, że siadła głowa, na co AW nie miał wpływu, dwa że zapłaciła za wcześniejsze decyzje. AW dawał jej wybór. A trzy nie ma, poza Bjoergen zawodniczki, która przez tyle imprez byłaby w stanie sięgać po medale. Ona była przez wiele lat na szczycie. W biegach w LA też wielu jest na szczycie zdecydowanie dłużej niż Usain Bolt. I to ma być argument, że Jamajczyk był źle prowadzony? On po prostu na wysoki poziom wszedł zdecydowanie szybciej.
Zresztą: Łazutina zdobywała medale w wieku lat 36, Neumannová -33, Di Centa -35, Šmigun-33, Kirvesniemi-39, Smietanina-40 (!)
Właśnie nie do końca. Wygrywała, natomiast jej wysiłek był mało efektywny. Znakomicie biegała pod górę, zdecydowanie najlepiej na świecie, ale również wielkim wysiłkiem, bardzo siłowo.
Pomijając idiotyczną i chamską formę pytania, trochę racji w tym było. Justyna, by utrzymać się za np. Bjoergen, musiała włożyć w bieg więcej siły. Traciła na zjazdach, nie tylko tych krętych, gdzie było to nieuniknione, ale też na prostych. Krótki ślizg powodował, że bardziej męczyła się pod górę i w stylu łyżwowym. Najmniejsze znaczenie miało to w klasyku, zwłaszcza na mokrym lub sypkim śniegu- i rzeczywiście w takich warunkach była długo nie do pobicia.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 12:25Zresztą bardzo dobrze napisał Chruścicki, że w Libercu już po sukcesach jeden z dziennikarzy zapytał AW "kiedy nauczy Polkę ładnie biegać" i gdyby nie kolega to Chruścicki dałby młodemu w twarz.
Przerost lewej komory serca to akurat fizjologia, a nie żaden uszczerbek na zdrowiu, podobnie bradykardia.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 12:25Jak 99% sportowców. Nie ma wytrzymałościowego sportu bez uszczerbku dla ciała. Kryka podajemy jako wzór ale np. Aneta Konieczna ma przerośniętą komorę serca przez sport. Kołecki też mówił, że ma problemy. To normalne i naturalne. Nie przeskoczysz tego.
Pewne urazy są nie do uniknięcia. Ale jeśli jest ich dużo, albo zmuszają do przedwczesnego zakończenia kariery (jak rzeczywiście było u Kołeckiego), to należy się zastanowić czy gdzieś nie został popełniony błąd, którego w przyszłości można by uniknąć.
-
- Posty: 7468
- Rejestracja: 12 sty 2017, 21:04
Re: Aleksander Wierietielny
No to już jest bzdura. Lekarze pierwsze co zrobili to zalecili Justynie przy jej stanach depresyjnych wrócić do treningu. Gdyby to on był przyczyną, to nikt by jej nie pchał z powrotem. Twierdzili, że Kowalczyk potrzebuje powrotu do swojej rutyny i swoich treningów, bo to daje jej stabilizację i pozwoli jej wrócić do normy.
AW traktuje zawodnika jak partnera i daje mu decydować. Bo jest dorosłym człowiekiem. Przedstawia mu wszystkie konsekwencje i daje mu podjąć ostateczną decyzję. Ona była już wtedy prawie 30 lat - była dorosła i dał jej wybór.
Kiedy niby wygrywała jak chciała? W Libercu nie wygrała wszystkiego. W 2010 na IO Bjoergen miała lepszy bilans startów. Wygrywała z Norweżką dość rzadko. Wygrywała zazwyczaj podczas Tour de Ski, kiedy Bjoergen nie było obok. Miała wielkie biegi, potrafiła wygrywać. Ale też nie wygrywała seriami po 7-8 biegów bez przerwy. A tam była 4 przez spóźniony start. Nawet norweska prasa napisała, że tego dnia była najlepszą zawodniczką i to błąd zabrał jej złoto.
Jeśli dokładała sobie w tajemnicy, to co ma do tego trener? Mówiła, że AW o wielu rzeczach nie wiedział. Dodatkowo doszło kilka problemów przed sezonem i się łącznie to skumulowało na coraz gorszą formę. Kowalczyk była już wtedy doktorem i AW dawał jej już wcześniej samej pisać programy treningowe itd. Jedynie kontrolował.
Ciekawe skąd ten wniosek. Sama Kowalczyk mówiła, że nie była samorodnym talentem, a AW mówił, że Justyna to pracuś, a Sikora urodzony talent. Takie ocenianie jest skrajnie bez sensu. Zresztą Bjoergen od lat jeździła na astmie i jeszcze swego czasu lekach na serce, na które także miała TUE. Więc nie porównujmy. Bo jeśli ktoś wierzy w to, że zawodniczka po 30 km nawet nie łapie zadyszki, to okej. Ja w temat astmy wysiłkowej Bjoergen i Norweżek nie będę znowu wchodzić.
Rosjanki też swoje mają za uszami. A żadna z nich nie była przez tyle sezonów na szczycie. Kowalczyk od 2009 do 2015 roku nie zeszła z podium MŚ i IO. To jest łącznie 7 sezonów bez przerwy. Łazutina, Smietanina to Rosjanki, w których czystość mało kto raczej wierzy. Żadna z reszty nie miała takiej serii jak Kowalczyk, czyli tylu imprez z rzędu na poziomie. Justyna nie miała żadnego luźniejszego sezonu. Chociaż jej rodzice prosili, żeby kończyła karierę nawet po 2010 roku.
Wszyscy od AW przez JK po Norwegów, Finów twierdzili, że Kowalczyk na najlepszych technicznie klasyk na świecie. Zresztą Saarinen, też wielka mistrzyni, po nieudanych sezonach prosiła w 2012 roku o możliwość wspólnych treningów. Chciała nawet stworzenia wspólnego teamu pod kierownictwem AW.
Racji? Ona miała taką technikę z wielu względów też medycznych i ta technika dawała jej medale. Nie ma tutaj żadnej racji, a za styl medali w biegach nie dają.barnaba pisze: ↑17 lip 2019, 18:35trochę racji w tym było. Justyna, by utrzymać się za np. Bjoergen, musiała włożyć w bieg więcej siły. Traciła na zjazdach, nie tylko tych krętych, gdzie było to nieuniknione, ale też na prostych. Krótki ślizg powodował, że bardziej męczyła się pod górę i w stylu łyżwowym. Najmniejsze znaczenie miało to w klasyku, zwłaszcza na mokrym lub sypkim śniegu- i rzeczywiście w takich warunkach była długo nie do pobicia.
Tylko, że Kowalczyk nie zakończyła jej przedwcześnie. Ona chciała ją skończyć po Soczi w wieku jako 31-letnia zawodniczka. Później dzięki namową trenera, a też psychologów, którzy radzili, że ma wrócić, bo jej głowie jest to potrzebne, zdecydowała się na 1 kolejny sezon. Dzięki 4 miejscu w Falun, gdzie jak mówiła, czuła, że wraca zdecydowała się pojechać na IO. Sama mówiła, że nie chce przeciągać kariery.
Sprawdź, kto został kajakowym mistrzem naszego forum 

Re: Aleksander Wierietielny
Wybacz, ale guzik prawda.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10No to już jest bzdura. Lekarze pierwsze co zrobili to zalecili Justynie przy jej stanach depresyjnych wrócić do treningu. Gdyby to on był przyczyną, to nikt by jej nie pchał z powrotem. Twierdzili, że Kowalczyk potrzebuje powrotu do swojej rutyny i swoich treningów, bo to daje jej stabilizację i pozwoli jej wrócić do normy.
W leczeniu zespołu depresyjnego należy rzeczywiście unikać bezczynności. Choćby dlatego, że pozostawia ona pacjenta z "czarnymi myślami" i poczuciem własnej beznadziejności. Można było wrócić do treningów, można było dać inne zajęcie. Powrót do treningów był najprostszy.
Tu naprawdę nie miało znaczenia, co było przyczyną depresji.
Już pisałem. To był błąd.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10AW traktuje zawodnika jak partnera i daje mu decydować. Bo jest dorosłym człowiekiem. Przedstawia mu wszystkie konsekwencje i daje mu podjąć ostateczną decyzję. Ona była już wtedy prawie 30 lat - była dorosła i dał jej wybór.
Justyna w większości startów była na podium. Próbujesz mnie przekonać, że sezon po Soczi był udany, bo na MŚ była 4 w sprincie? Jeśli to żart- to naprawdę w złym guście.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10Kiedy niby wygrywała jak chciała? W Libercu nie wygrała wszystkiego. W 2010 na IO Bjoergen miała lepszy bilans startów. Wygrywała z Norweżką dość rzadko. Wygrywała zazwyczaj podczas Tour de Ski, kiedy Bjoergen nie było obok. Miała wielkie biegi, potrafiła wygrywać. Ale też nie wygrywała seriami po 7-8 biegów bez przerwy. A tam była 4 przez spóźniony start. Nawet norweska prasa napisała, że tego dnia była najlepszą zawodniczką i to błąd zabrał jej złoto.
To trochę tak, jakbyś sugerowała, że sezon 2017/18 był dobry, bo wygrała próbę przedolimpijską.
Jeśli nie wiedział, znaczy że nie monitorował zawodnika- choćby nie sprawdzał poziomu kwasu mlekowego. Nie znał stopnia zmęczenia. Nie świadczy to najlepiej o warsztacie trenerskim.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10Jeśli dokładała sobie w tajemnicy, to co ma do tego trener? Mówiła, że AW o wielu rzeczach nie wiedział. Dodatkowo doszło kilka problemów przed sezonem i się łącznie to skumulowało na coraz gorszą formę. Kowalczyk była już wtedy doktorem i AW dawał jej już wcześniej samej pisać programy treningowe itd. Jedynie kontrolował.
W zespole trener- zawodnik może być tylko jeden szef. Układ partnerski się nie sprawdza. nawet jeśli zawodnik ma habilitację. Choćby dlatego, że trener ma (a przynajmniej powinien mieć) spojrzenie z boku.
No nie. Nie da się dojść do takich wyników samą pracą.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10Ciekawe skąd ten wniosek. Sama Kowalczyk mówiła, że nie była samorodnym talentem, a AW mówił, że Justyna to pracuś, a Sikora urodzony talent.
Justyna i Wierietielny wyznają kult pracy, wysiłku i przygotowań. Ale to nonsens. Samą pracą można zostać czasami medalistą Mistrzostw Polski. Do osiągnięć międzynarodowych potrzebny jest talent- to on odróżnia mistrza od przeciętniaka. Cenię skromność Justyny i wiem, że jest przekonana do tego, co mówi. Ale to nieprawda

Nie zostały złapane na dopingu (oprócz Łazutiny), więc nie popadajmy w paranoję. Nie możemy zakłądać a priori, że każda gwiazda biegów, stająca na podium po 35 roku życia, startowała na dopingu.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10Rosjanki też swoje mają za uszami. A żadna z nich nie była przez tyle sezonów na szczycie. Kowalczyk od 2009 do 2015 roku nie zeszła z podium MŚ i IO. To jest łącznie 7 sezonów bez przerwy. Łazutina, Smietanina to Rosjanki, w których czystość mało kto raczej wierzy.
I to prawdopodobnie również było błędem. Z perspektywy czasu- należało jakiś sezon odpuścić.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10Żadna z reszty nie miała takiej serii jak Kowalczyk, czyli tylu imprez z rzędu na poziomie. Justyna nie miała żadnego luźniejszego sezonu. Chociaż jej rodzice prosili, żeby kończyła karierę nawet po 2010 roku.
Rodzice prawdopodobnie widzieli, co się dzieje, stąd ich sugestie zakończenia kariery.
Tak. Miała klasyk, a dokładniej tzw. bezkrok najlepszy na świecie. Ale słabo zjeżdżała i źle podbiegała.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10Wszyscy od AW przez JK po Norwegów, Finów twierdzili, że Kowalczyk na najlepszych technicznie klasyk na świecie. Zresztą Saarinen, też wielka mistrzyni, po nieudanych sezonach prosiła w 2012 roku o możliwość wspólnych treningów. Chciała nawet stworzenia wspólnego teamu pod kierownictwem AW.
Medale miała mimo tej techniki, a nie dzięki niej.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10Racji? Ona miała taką technikę z wielu względów też medycznych i ta technika dawała jej medale. Nie ma tutaj żadnej racji, a za styl medali w biegach nie dają.barnaba pisze: ↑17 lip 2019, 18:35trochę racji w tym było. Justyna, by utrzymać się za np. Bjoergen, musiała włożyć w bieg więcej siły. Traciła na zjazdach, nie tylko tych krętych, gdzie było to nieuniknione, ale też na prostych. Krótki ślizg powodował, że bardziej męczyła się pod górę i w stylu łyżwowym. Najmniejsze znaczenie miało to w klasyku, zwłaszcza na mokrym lub sypkim śniegu- i rzeczywiście w takich warunkach była długo nie do pobicia.
31 rok życia dla biegaczki narciarskiej to absolutnie nie jest czas kończenia kariery. To nie pływanie ani gimnastyka sportowa.Krolowa Sniegu pisze: ↑17 lip 2019, 19:10Tylko, że Kowalczyk nie zakończyła jej przedwcześnie. Ona chciała ją skończyć po Soczi w wieku jako 31-letnia zawodniczka. Później dzięki namową trenera, a też psychologów, którzy radzili, że ma wrócić, bo jej głowie jest to potrzebne, zdecydowała się na 1 kolejny sezon. Dzięki 4 miejscu w Falun, gdzie jak mówiła, czuła, że wraca zdecydowała się pojechać na IO. Sama mówiła, że nie chce przeciągać kariery.
-
- Posty: 7468
- Rejestracja: 12 sty 2017, 21:04
Re: Aleksander Wierietielny
Żaden lekarz nie będzie Cię namawiał przy leczeniu do robienia czegoś co ten problem wywołało.barnaba pisze: ↑17 lip 2019, 21:37Wybacz, ale guzik prawda.
W leczeniu zespołu depresyjnego należy rzeczywiście unikać bezczynności. Choćby dlatego, że pozostawia ona pacjenta z "czarnymi myślami" i poczuciem własnej beznadziejności. Można było wrócić do treningów, można było dać inne zajęcie. Powrót do treningów był najprostszy.
Tu naprawdę nie miało znaczenia, co było przyczyną depresji.
To tylko Twoja opinia. Ja uważam, że to okazanie szacunku zawodniczce, która zrobiła w sporcie już wszystko co miała i to jest zdrowie, więc jej wybór.
Jest zasadnicza różnica między tymi sezonami. W 2017/2018 wygrała jeden start bez czołówki. A w sezonie 2014/2015 który rozpoczęła z opóźnieniem w przygotowaniach celem były tylko MŚ i tak była 4 w sprincie indywidualnym i zdobyła medal MŚ. Życzę każdemu naszemu sportowcowi zimowemu takiego słabego sezonu. Zresztą sama powiedziała, że jest medal MŚ, więc sezon jest obroniony.barnaba pisze: ↑17 lip 2019, 21:37Justyna w większości startów była na podium. Próbujesz mnie przekonać, że sezon po Soczi był udany, bo na MŚ była 4 w sprincie? Jeśli to żart- to naprawdę w złym guście.
To trochę tak, jakbyś sugerowała, że sezon 2017/18 był dobry, bo wygrała próbę przedolimpijską.
A co to niby jest ten talent? Bo Justyna twierdzi, że w sportach wytrzymałościowych talent to "jedynie zdolność znoszenia coraz większego bólu" i ten kto przesuwa tę granicę dalej zdobywa medale.barnaba pisze: ↑17 lip 2019, 21:37Justyna i Wierietielny wyznają kult pracy, wysiłku i przygotowań. Ale to nonsens. Samą pracą można zostać czasami medalistą Mistrzostw Polski. Do osiągnięć międzynarodowych potrzebny jest talent- to on odróżnia mistrza od przeciętniaka. Cenię skromność Justyny i wiem, że jest przekonana do tego, co mówi. Ale to nieprawda
Nie pisałam, że każda. Ale o Rosjankach zwłaszcza z tamtego okresu później wychodziły różne rzeczy.
Justyna nie chciała odpuszczać. Bo marzyła o 5 Kryształowych Kulach najlepiej z rzędu. Jedynym sensownym momentem odpuszczenia byłby sezon 2011/2012, ale wtedy jechała po 4 Kulę z rzędu, czego nie zrobił nikt w historii. Dlatego nie odpuściła. Kolejny rok to już MŚ w Val di Fiemme. Zresztą w jej przypadku luźniejszy sezon mógłby się źle skończyć. Wyjaśniała chociażby w swoim felietonie, że ona nie mogła nie startować, bo jej organizm reagował jedynie na starty wzrostem formy.
Sugestie były tylko od mamy z tego co pisał Wolnicki i wtedy Justyna jeszcze była w świetnej formie psychicznej. Jej mama po prostu uważała, że swoje już zrobiła i powinna odpocząć, pomyśleć o sobie, może o rodzinie.
Źle podbiegała? Cały świat się zastanawiał jak ona jest w stanie podbiegać klasykiem w torach. Zresztą ostatnio u Chmielnickiego mówiła, że nikt nie potrafił tego zrobić i wielu pytało, ale to jej wiedza i teraz uczą się jej dziewczyny. A zjazdy jak nie miała chorych piszczeli wychodziły dość przyzwoicie.
Każdy ma swoje życie. Chciała już kończyć, bo uznała, że zrobiła wszystko. Łatwo oceniać z perspektywy kibica. Neuner odeszła jako 25-latka. Dahlmeier nawet tylu nie ma, a zakończyła karierę. Nie każdy jest Bjoerndalenem. Wierer też o zakończeniu już mówiła bodaj w 2016 roku, że jest już coraz bliżej. Nowakowska skończyła jako 32-latka. Madaj w wiosłach odeszła jako 30-latka. Fularczyk 31-latka (chociaż one przeciągały odejście, a przecież skończyły praktycznie od razu po Rio). Matusiński mówił, że Święty/Hołub czy Baugmart już też myślą o ewentualnym końcu po Tokio. Masałkina też odeszła jako 31-latka. Longa jako 32-latka. Dużo pań odeszło jako 34-latki. Smigun i Belmondo odeszły jako 33-latki. Domraczewa odeszła jako 31-latka. Kuitunen miała 34 lata.
Zresztą dobrze to tłumaczył Majewski w przypadku Bolta - że on owszem miał 30-lat, ale na wysokim poziomie był bardzo szybko i dla niego prawie pół życia było na wyczynowym poziomie. Kowalczyk 1 medal zdobyła jako 23 latka. A już wcześniej była 4 na MŚ. Dużo pań na najwyższy poziom weszło później niż ona. Wśród medalistek na dystansach w XXI wieku jako młodsze na dystansach po medal sięgnęły jedynie Johaug, Weng i ostatnio Karlsson. A zobacz kiedy inne miały medale: Follis (28 lat), Longa (30 lat), Kuitunen (25 lat).
Sprawdź, kto został kajakowym mistrzem naszego forum 

Re: Aleksander Wierietielny
Do igrzysk w Vancouver Justyna Kowalczyk 8 razy była w czołowej "3" PŚ w sprincie, w tym 7 razy w klasyku (w tym dwa razy w 2008, w styczniu i w listopadzie).Krolowa Sniegu pisze: ↑20 sie 2019, 20:06Wiem, że inna dyscyplina i nie ma żadnego przełożenia, ale mi się skojarzyły i oby tutaj było podobnie fajne słowa Justyny z 2010, że AW w rok z dziewczyny, która praktycznie nie biegała sprintu zrobił wicemistrzynię olimpijską
Niestety, JK i AW lubią mówić różne rzeczy, które kompletnie nic nie mają wspólnego z rzeczywistością.
-
- Posty: 7468
- Rejestracja: 12 sty 2017, 21:04
Re: Aleksander Wierietielny
Jej chodziło o moment do startu sezonu olimpijskiego. Powiedziała praktycznie i jest w tym sporo prawdy, bo do startu sezonu olimpijskiego była na podium 3 razy. Przy czym dwa razy na trasach nietypowo sprinterskich, bo Canomore i Kussamo sprzyja też zawodniczkom, które typowymi sprinterkami nie są. A na pewno nie była rok wcześniej na poziomie wicemistrzyni olimpijskiej zwłaszcza na tej trasie.
Sprawdź, kto został kajakowym mistrzem naszego forum 

Re: Aleksander Wierietielny
maruda pisze: ↑20 sie 2019, 20:11Do igrzysk w Vancouver Justyna Kowalczyk 8 razy była w czołowej "3" PŚ w sprincie, w tym 7 razy w klasyku (w tym dwa razy w 2008, w styczniu i w listopadzie).Krolowa Sniegu pisze: ↑20 sie 2019, 20:06Wiem, że inna dyscyplina i nie ma żadnego przełożenia, ale mi się skojarzyły i oby tutaj było podobnie fajne słowa Justyny z 2010, że AW w rok z dziewczyny, która praktycznie nie biegała sprintu zrobił wicemistrzynię olimpijską
Niestety, JK i AW lubią mówić różne rzeczy, które kompletnie nic nie mają wspólnego z rzeczywistością.
Z Justyny sprinterkę w pewnym momencie próbował zrobić związek- kierowano się głownie tym, że konkurencja była "nowa", więc gorzej obsadzona.
Na typowo sprinterskich trasach Justyna radziła sobie przyzwoicie, choć bez rewelacji. Wynikało to z jej predyspozycji, ale też z przeciętnej techniki (z której nigdy nie robiła tajemnicy). Ale gdy trasa była trudna, z ostrymi podbiegami, wyniki były znakomite.
Kowalczyk i Wierietielny z reguły mówią prawdę, choć często odczytanie ich prawdziwych intencji wymaga czytania pomiędzy wierszami (konia z rzędem temu, kto z całą pewnością wie, co naprawdę wydarzyło się w Turynie w biegu na 10 km.
